Helena Kołodziej jest artystką i poetką ludową z Wielkolasu. Pisać wiersze zaczęła na początku lat 50-tych ubiegłego wieku w czasach szkolnych. Jest autorką dwóch książek „ Kwiaty, motyle i świerszcze” oraz „ Z pieśnią podniebną…”. Pisze głównie utwory liryczne, satyryczne i okolicznościowe. Od 1973 roku należy do Sekcji Literatury Ludowej Stowarzyszenia Twórców Ludowych. W 1984 roku za wiersz pt. „ Przejdę” otrzymała II nagrodę w prestiżowym Konkursie Poetyckim im. Jana Pocka dla twórców ludowych. Była również wyróżniana i nagradzana w innych konkursach poetyckich. Helena Kołodziejowa znana jest w kraju i za granicą z arcydzieł sztuki ludowej, którą na szerszą skalę zajmuje się od 1974 roku. W roku 2020 Pani Helena Kołodziej została laureatką prestiżowej Nagrody im. Oskara Kolberga "Za zasługi dla kultury ludowej". Pani Helena zwyciężyła w kategorii "dla twórców za pisarstwo ludowe". Pani Helena również wykonuje piękne palmy wielkanocne, pisanki, koszyczki, figurki słomiane, kwiaty z bibuły, pająki, ozdoby choinkowe, kapelusze, i inne rękodzieła.
Źródło: Gminna Biblioteka Publiczna w Abramowie
Materiał na swoje prace przygotowuje sama, siejąc kwiaty i inne rośliny w ogrodzie, a także zbierając po polach i łąkach. W dziedzinie plastyki była również wiele razy nagradzana i wyróżniana. Wielokrotnie uczestniczyła w Targach Sztuki Ludowej w Kazimierzu nad Wisłą, w Krakowie, Warszawie, Toruniu, Węgorzewie, była przedstawicielką Lubelszczyzny na targach Expo 2000 w Hanowerze. Za swoją twórczość została uhonorowana Brązowym Krzyżem Zasługi, odznakami: Zasłużony Działacz Kultury, Wojewódzką Nagrodą Społeczno- Kulturalną, a także Nagrodą Marszałka Województwa Lubelskiego. Poniżej zostanie przedstawiony przykładowy wiersz Pani Heleny pt. „Przejdę”:
Przejdę przez pola, góry, doliny
oberwę kolce z róż i tarniny.
Przejdę też zimą śniegowe zaspy,
wybiorę piękne, srebrzyste gwiazdki.
Na wiosnę gaje, łąki, strumyki
zerwę zawilce, fiołki, goździki.
Latem naciągnę na promień słońca
złociste perły chlebem pachnące.
Zdejmę purpurę złotej jesieni
utkam z niej suknię dla Matki Ziemi.
Perłami lata wkoło obwieszę,
aby jej grały w niej polne świerszcze.
Ze śnieżnych gwiazdek splotę koronę,
z sierpniem księżyca włożę na skronie.
Kolce róż, tarnin zsypię na kopy,
spalę, by Matce nie ranić stopy.
Zwiążę w bukiety mięciutkie kwiecie
wyścielę drogę w nowe sześćsetlecie.